sobota, 15 grudnia 2012

Rozdział 10- Nigdy nie popełniłabym takiego błędu...

Właśnie obczajałam kolejny sklep, gdy dostrzegła świetny set na manekinie.


Szybko go kupiłam i poszłam do milkshake city. Weszłam do środka, przepychając się przez tłum stojący przy ladzie. Nigdy nie było tu tak tłoczno jak dzisiaj. Stanęłam w kolejce, wyjęłam komórkę i sprawdziłam twittera. Dużo znajomych z Polski do mnie pisało, odpowiedziałam im krótko i wylogowałam się. Akurat była moja kolej do złożenia zamówienia.
-Poproszę czekoladowego shake'a.- poprosiłam uśmiechając się do chłopaka za ladą. Skądś go kojarzyłam.



-Już się robi.- oznajmił a po chwili już dostałam swój napój. Usiadłam przy wolnym stoliczku pisząc smsy z Olivią. Jak zwykle gadała o cheerleaderkach. Taniec to jej pasja. Lubi też śpiewać, ale taniec zdecydowanie wygrywa.
Nagle usłyszałam jak Lokaty krzyczy do tych wszystkich dziewczyn a one niechętnie opuściły lokal. Nie za bardzo wiedziałam co się dzieje. Ktoś do mnie podszedł i dosiadł się do mojego stolika. Był to ten chłopak zza lady.
-Hej. Mogę się dosiąść, prawda?- uśmiechnął się do mnie oszołamiająco.
-Po co się pytasz i tak już usiadłeś.- wywróciłam oczami.
-My się chyba skądś znamy.- stwierdził wpatrując mi się głęboko w oczy. Odwróciłam wzrok.- Nie byłaś przypadkiem na castingach w x-factorze?- spytał.
-Byłam z..-zawahałam się, przecież oni kazali mi udawać jego dziewczynę hmm- byłym chłopakiem.- szczerze? nie wiem czemu powiedziałam, że z byłym. Myślę coś innego a mówię coś innego, no cóż 'OnlyMe'.- Aaa to ty mi podstawiłeś nogę!- spiorunowałam go wzrokiem a on się zaczerwienił, ale cicho zaśmiał.
-Taa, to chyba ja.- kolejny raz tego dnia uśmiechnął się do mnie.
-Aha? Nie masz nawet zamiaru udawać, że zrobiłeś to przypadkowo, albo chociaż przeprosić mnie? Jesteś bezczelny.- skomentowałam jego zachowanie i chciałam już wyjść, ale zatrzymał mnie. Złapał za nadgarstek i pociągnął w dół tak, żebym usiadła.
-Zawsze jesteś taki niedelikatny?- przewróciłam oczami.
-Przepraszam.
-Nie wybaczam.
-Czemu?
-Bo cię nie lubię.
-Szczera jesteś.
-Dziękuję.
-Daj mi swój numer.
-Żebyś mnie męczył? Nigdy nie popełniłabym takiego błędu.- pokazałam mu język.
-Ale tak na prawdę to mnie lubisz, nie?-spytał robiąc minę a'la kot ze Shreka.
-Nie.- oznajmiłam.
-Wiesz co? Foch.
-W dupie mam twojego focha. Cześć.- wyszłam. Usłyszałam jeszcze za sobą Ostra. Lubię takie. Zrobiłam facepalm'a. Chciałam opisać Olivii całe zdarzenie, ale nie miałam jak. Zdałam sobie sprawę, że zostawiłam w lokalu torebkę, z telefonem, kluczami i wszelkimi dokumentami. Szlag! Muszę się tam teraz wrócić. Ughh.
Szybko pobiegłam z powrotem do Milkshake City. W środku oczywiście znów był ten debil.
-Zapomniałaś czegoś?- spytał jakby nie wiedział,że tak, debil jeden. Poszłam do miejsca, w którym siedziałam. Torebki nie było, czyli chłopak ją wziął. Podeszłam do niego.
-Tego szukasz?- zapytał wyciągając torebkę zza lady.
-Tak.- chwyciłam za torebkę i wyszłam. On tylko się zaśmiał.
Po chwili dostałam sms'a.
Hahaha cześć śliczna niewiasto. Zdobyłem twój numer.- H.S.
Szybko mu odpisałam:
Grzebałeś w moim telefonie! Teraz to ja mam focha!-
Jak masz na imię?
Nie mam zamiaru tracić pieniędzy na pisanie z tobą. Cześć.
A ja i tak będę cię zamęczać wiadomościami ;*
Whatever..
Lubię cię ;D. Schowałam telefon do torebki i poszłam do domu. Wyjęłam z reklamówek nowy zakup i włożyłam go do szafy. Zeszłam na dół, babcia siedziała w kuchni przy włączonym radio i czytała jakąś książkę.
-Cześć babciu, co czytasz?- spytałam przytulając babcię.
-Książkę.- uśmiechnęła się. Booooże z kim ja żyję?!
-Haha to wiem babciu. Idę na spacer, okey?- spytałam.
-Jasne.- odpowiedziała wpatrując się w słowa książki.
Ubrałam się odpowiednio i wyszłam zabierając ze sobą tylko telefon i słuchawki. Włączyłam sobie słuchawki do uszu i wsłuchałam się w słowa piosenki.


And I remember all those crazy things you said/I pamiętam te wszystkie szalone rzeczy, które powiedziałeś.
You left them running through my head/Zostawiłeś je biegające po mojej głowie.
You're always there/Zawsze tam jesteś.
You're everywhere/Jesteś wszędzie.
But right now I wish you were here/Ale teraz chciałabym żebyś był tutaj.
Z moich oczu wypłynęła jedna nic nieznacząca łza. Nagle ktoś mnie zaczepił, Odwróciłam się wyciągając słuchawki z uszu. Kto to był? Oczywiście, że H.S.
Jak już kiedyś wspominałam mam wspaniałego przyjaciela pecha, który śledzi mnie na każdym kroku. Grrrr.
-Cześć! I znowu się spotykamy, to przypadek, czy może przeznaczenie?- spytał dziwnie ruszając brwiami.
-Można to nazwać po prostu pechem.- odpowiedziałam sztucznie się uśmiechając.
-Czemu mnie nie lubisz?
-Bo jesteś: bezczelny, chamski, brutalny, trochę dziwny..mam wymieniać dalej?
-Nie trzeba.- zmieszał się.
-No to cześć.- ruszyłam w przeciwnym do niego kierunku, znów wsłuchując się w słowa piosenki. Usiadłam na ławce obserwując przechodniów i ich dziwne zachowania, gdy dostrzegłam Nialla i Olivię trzymających się za ręce i śmiejących się w niebo głosy. Moje serce pękło na milion małych kawałeczków. To ona mu się podoba, mogłam się tego domyślić...


_______________________________________________
Kolejny rozdział pisany przy Edzie. Komentujcie! Błaaaaaagam!!!
Następny dodam dopiero za tydzień. Przepraszam! :(
Kocham Was
~Milka

6 komentarzy:

  1. Nie ma tak !! Jak to za tydzień Kamila streszczaj się !! /C.

    OdpowiedzUsuń
  2. świetny next ! <33

    OdpowiedzUsuń
  3. Ej no ludzie weźcie! Dziewczyna się tak stara a wy nie możecie napisać głupiego komentarza?! Żaaaal mi was..
    + Rozdział jak zwykle świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. kiedy kolejny <33 świetnisty <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Hazza i jego podryw.. Aww. ♥ Czekam na nn. ♥
    W wolnych chwilach zapraszam do siebie. :) http://causethisloveisonlygettingstronger.blogspot.com/
    xx Natii.♥

    OdpowiedzUsuń