piątek, 11 stycznia 2013

Rozdział 12 (część 1)- Zdecydowanie nie będę tęsknić...

Te trzy dni, które spędziłam w szpitalu strasznie szybko zleciały, może dlatego, że wybłagałam od pielęgniarki jakiś zeszyt i znów zaczęłam pisać piosenki albo dlatego, że był przy mnie ten wspaniały chłopak. Dzień w dzień przychodził punktualnie o 8:00 przynosząc różne zdjęcia, pamiątki czy nawet ubrania, które ponoć miały przywrócić mi pamięć i zostawał aż pielęgniarki go nie wyganiały.
Dziś wychodzę z tego ponurego miejsca. Mój przyjaciel powinien się za niedługo zjawić.- cieszyłam się na samą myśl o nim. Wstałam z wygodnego łóżka szpitalnego i w koszuli nocnej poszłam do pielęgniarki, która stała przed drzwiami do mojej sali.
-Przepraszam.- stukałam w jej ramię, aby się obróciła.- Czy mogłabym dostać swoje rzeczy i się spakować? Dzisiaj wychodzę.- uśmiechnęłam się.
-Oczywiście. Wracaj do sali a ja przyniosę ci twoje rzeczy. Jak się nazywasz?- spytała.
-Smiley Jensen.- odpowiedziałam.
-Smiley?- zdziwiła się.
-Ymm no tak.- odpowiedziałam nie rozumiejąc co jej nie pasuje w moim imieniu.
-Dobrze skarbie, zaraz wracam.- posłała mi uśmiech a ja weszłam do sali. Pościeliłam łóżko, siadłam na wygładzonej pościeli i czekałam na przyjście kobiety.
Pani Grace (imię pielęgniarki wskazywała plakietka przypięta do stroju) przyniosła moje rzeczy i spytała:
-Nie było rzeczy dziewczyny o imieniu Smiley. Przyniosłam rzeczy jakiejś Sylvii.- uniosła jedną brew i wyczekiwała mojej odpowiedzi.
-Możliwe, że to moje imię.- zastanowiłam się. Niall i babcia zawsze mówili do mnie Smiley, Olivia i Chris, z którymi rozmawiałam przez telefon też. Nagle, chwile, które kiedyś przeżyłam przeleciały mi przez głowę jak klatki filmu, we wspomnieniach pojawił się ojciec mówiący do mnie 'Sylvia'.-Tak, to na pewno moje imię.- uśmiechnęłam się do Grace a ta wyszła zostawiając moje rzeczy. Wyjęłam z czarnej dużej torby ciuchy i ruszyłam do łazienki. Przebrałam się w tym obskurnym pomieszczeniu i wróciłam do miętowych ścian w mojej sali.
Spojrzałam w okno. Świeciło słońce. Mimowolnie na mojej twarzy pojawił się uśmiech.
Na jednym z parapetów po zewnętrznej stronie usiadł maleńki ptaszek. Po chwili już go nie było. Odleciał..
Też bym tak mogła, coś mi się nie spodoba lub znudzi a ja zaraz będę w innym miejscu. Wszystko mogłabym zacząć od nowa. Być wolną, nie przejmującą się tymi wszystkimi zdarzeniami. W tamtym momencie zapragnęłam takiego życia. Postanowiłam zostać takim ptaszkiem.
Zaczęłam podśpiewywać pod nosem dobrze znaną mi piosenkę, ulubioną mojej mamy...
I'm like a bird, I only fly away
I don't know where my soul is,
I don't know where my home is
(and baby all I need for you to know is)
I'm like a bird, I only fly away
I don't know where my soul is,
I don't know where my home is


Wstałam i zaczęłam kręcić się wokół własnej osi. Zamknęłam oczy i tak wciągnęłam się w to, że nie zauważyłam nawet kiedy przyszedł Niall. Siedział na krześle postawionym obok łóżka i przyglądał mi się z rozbawieniem.
-Hej. Nie zauważyłam cię!- roześmiałam się krótko.


-Hahah widzę, że humor ci dopisuje, słońce.- chwycił za torbę leżącą na zielonych płytkach.
-Idziemy?- spytał uśmiechając się przyjaźnie. Ciekawe gdzie mnie odwiezie. Zabierze mnie do domu, czy do siebie?- zastanawiałam się.
-Tak.- pomaszerowałam za nim. Przez ramię ostatni raz przyjrzałam się pomieszczeniu. Zdecydowanie nie będę tęsknić.
___________________________________
Hej! Jak się podoba? Jutro dodam część drugą ;D
Proszę o komentarze <3 data-blogger-escaped-br="">
See you soon
Milka

3 komentarze: